Dzikie wojaże….

W ten weekend kiedy większość dzików obrastała w tłuszcz przy domowych obiadkach dwoje niezłomnych zwierzów ruszyło w Polskę pokazać swoje kły. Na biegowe wojaże ruszyli:

Gąszczu – jako, że każdy ukończony maraton jest jak zaliczona dziewczyna w liceum to wybył na tak zwane narodowe święto biegania w stolycy (że też go wpuścili w ubłoconych racicach) czyli na Orlen Warsaw Maraton. Pieprzyku dodaje info jakoby w tym dniu kończył on 30 wiosen i zamiast opróżniania kolejnych procentowych butelek opróżniał tylko żele energetyczne i popijał izotonikami – taki Dzik 😉
Na domiar złego strzelił sobie na prezent życióweczkę – 3h:51min:46s – GRATKI!!!

Coach – kolejny dzik, który zamiast zimnego czteropaka z rana postawił na ranne bieganie i to po części zagraniczne – chciał zobaczyć jak wyglądało życie mrówki przemycającej przez most cieszyński butelki ze spirytusem i wziął udział w 7 Cieszyńskim FORTUNA biegu na 10 km – kręcąc się mostami wte i wewte między Polską a Czechami – jako, że nie był obciążony kontrabandą wykręcił czas 46m:20s – też piknie ! 🙂

P.S. – Gąszczu za brak klubowej sierści otrzymuje karnego kopniaka i za karę musi przebiec naokoło Paprocan krzycząc co 10 sekund na głos – JESTEM DZIKIEM!!!

Děkuji za pozornost!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.