Z pamiętnika debiutującego maratończyka vol.2 … by Wujek

No i jak … może poprzeklinam ?? A może jednak jakoś siebie i Was zmotywuję.

Taki plan jaki założyłem jest (dla amatora pracującego i posiadającego dzieci, które jeszcze mają zajęcia dodatkowe) co tu dużo powiedzieć WYMAGAJĄCY. Z różnych powodów. Ale plan to plan i płakać nie ma czasu 😀 Starałem się biegać jak najbliżej założeń (z różnym skutkiem) ale przynajmniej ja czuję, że potrzebuję już jakiegoś oderwania do zawodów. No może mała poprawka … w stosunku do zakładanych czasów biegam za szybko 😀

Pojawiły się również demony z ciemnej strony biegania. O ile stawy i mięśnie dają radę to w ostatnich tygodniach doznałem dwóch przypadłości. Jedna to pokrzywka powysiłkowa, która pojawiła się w 5 tygodniu planu. Tuż po bieganiu całe ciało wyglądało jak ludzik Michelin i swędziało wszystko. O tyle to dziwne bo przecież z wysiłkiem fizycznym (sportowym) jednak byłem na bieżąco całe życie a dr google pisze, że to reakcja alergiczna na własny pot. Jedyne co się zmieniło to wspomaganie do którego używałem (po tym incydencie odstawiłem) Beta Alaniny i HCL. Nie wiem czy to miało związek ale odstawiłem a dolegliwość puki co nie wróciła.

Druga przypadłość to niestety perturbacje żołądkowe zakończone głową nad muszlą tuż po długim wybieganiu. Tutaj niepotwierdzona jeszcze przeze mnie teoria to zbyt małe nawadnianie przy żelowaniu. Pewnie wrócę do tematu przy następnym wpisie.

Dotychczas w ramach przygotowań do tego maratonu przebiegłem w 2016 roku 415 km (Brychu na dziś ma 817 km !!) i przede mną jeszcze 5 tygodni latania. Swoboda biegania z każdym kilometrem rośnie wprost proporcjonalnie do obaw przed startem. Chłopaki z wypadu „Dziki Wiedeń” ogólnie latają tyle, że było to dla służb tak podejrzane, że nad Tychami lata(ł) wojskowy dron, który dziś gdzieś spadł i szuka go wojsko 😀 Teoria jest taka, że nie mógł dogonić Brycha, który dziś stał w miejscu między WT z czasem 4:47/km 😀 i robił rekordy do 10km włącznie.

Jednak to wspólne (online) bieganie a potem komentowanie to jest coś co daje mi kopa. Mam nadzieję, że w najbliższą niedzielę zamiast długiego OWB1 rozprawię się z szybką dyszką na biegu Lorensa a potem za tydzień z rekordem w półmaratonie. Oczekuję, że endorfin po tych dwóch startach będzie na tyle aby 10 kwietnia nie dać plamy bo po interwale 2km na Biegu Wyklętych było nieźle choć nie było oficjalnych wyników.

runhogs-228
Czas na 2km pomnożony przez 21 daje rekord na maraton – czysta matematyka!

I na koniec mega pozytywna rzecz którą dziś przeczytałem – ZOBACZ TUTAJ
Numer startowy z 10 Poznań Maraton i uśmiech Pani Marii … bezcenne 😀

Keep running ! Wujek.